niedziela, 26 czerwca 2016

Zasadźca miasta Mysłowice ujawnia swoją tożsamość

Istnieje ugruntowana hipoteza mówiąca o tym, że jeden z książąt piastowskich nadał swojemu drużynnikowi o imieniu Mysł (lub, co bardziej wątpliwe - Mysław) osadę nad Przemszą (wraz z przyległościami) w dziedziczną własność na prawie rycerskim (w zamian za służbę wojskową w pospolitym ruszeniu na wezwanie suwerena). Synowie zaś tegoż Mysła - czyli Mysłowice - dali nazwę osadzie.  Znamy więc poniekąd pierwszego właściciela Mysłowic, ale do tej pory nic niestety nie wiemy o tożsamości zasadźcy miasta na prawie niemieckim i czasie jego życia. Pisząc o zasadźcy mam na myśli mężczyznę, który otrzymał przywilej lokacyjny od właściciela gruntowego, sprowadził kolonistów, wytyczył rynek, ulice, działki, bramy miejskie oraz linie umocnień obronnych i po pewnym okresie wytężonej pracy stworzył miasto w sensie ludzkim, prawnym i infrastrukturalnym, stając się jednocześnie jego dziedzicznym wójtem. Poniżej formułuję na temat osoby tegoż zasadźcy dość zaskakującą hipotezę, albo jak kto woli - nowoczesną legendę.

Prof. Alferd Sulik w swojej Historii Mysłowic do roku 1922 na s. 17-18 postawił hipotezę
dotyczącą otrzymania przez Mysłowice magdeburskich praw miejskich (wraz z 38 innymi miastami górnośląskimi) z rąk księcia opolsko-raciborskiego Władysława, gdzieś pomiędzy 1250 a 1280 rokiem. Hipoteza ta według mnie ma dobre uzasadnienie i można by drugą połowę XIII wieku przyjąć spokojnie jako pewnik.

Ze średniowiecznych Ksiąg ławniczych krakowskich wynika, że w roku 1372 wójtem dziedzicznym w mieście Mysłowice był niejaki Hanko (po niemiecku Johann lub zdrobniale - Hans), który prowadził w Krakowie (zapewne na rynku) jatkę masarską. [A. Sulik, s. 28]. Był więc Hanko i wójtem i rzeźnikiem mysłowickim, natomiast jego imię wskazuje także na to, że był Niemcem. Narodowość niemiecka głowy miasta nie jest zresztą niczym wyjątkowym w polskim średniowieczu, gdyż przez cały wiek XIII trwała na ziemiach polskich kolonizacja niemiecka miast i wsi.
Hanko nie mógł być jednak zasadźcą miasta na prawie niemieckim, gdyż żył zbyt późno - nie tylko w stosunku do okresu 1250-1280, ale nawet do roku 1360, w którym wystawiono dokument informujący o zadawnionej miejskości Mysłowic. Był jednak jako wójt dziedziczny (czyli osoba dziedzicząca urząd wójta z ojca na syna) z pewnością potomkiem tegoż zasadźcy.
Jeśli przyjmiemy, że Mysłowice otrzymały prawa miejskie ok. 1280 roku (bo jako mało znacząca osada targowa nie miały z pewnością priorytetu w planach urbanizacyjnych księcia Władysława), średnia długość życia ludzkiego w starożytności i średniowieczu (z wyjątkiem arystokracji) wynosiła 40 lat [patrz: Wikipedia], a czas pokolenia lub aktywności zawodowo-urzędowej ok. 20 lat, to Hanko byłby praprawnukiem zasadźcy w linii prostej męskiej (urzędowanie zasadźcy 1280-1300, jego syna 1300-1320, jego wnuka 1320-1340, jego prawnuka 1340-1360, jego praprawnuka Hanka 1360-1380).

W tym miejscu muszę poinformować czytelników o istnieniu aż do XIX wieku powszechnego zwyczaju nadawania najstarszemu wnukowi imienia dziadka. Zakładam więc z dużą dozą pewności, że w rodzie wójta Hanka zwyczaj ten był stosowany. Jeśli zaś był stosowany, to zasadźca Mysłowic zwał się Johann! (Hanko - ojciec Hanka o nieznanym imieniu - dziadek Hanka czyli Hanko/Johann - pradziadek Hanka o nieznanym imieniu - prapradziadek Hanka, czyli zasadźca Johann).

Sama tylko znajomość imienia to trochę za mało, aby zasadźcę Mysłowic urealnić i skonkretyzować w oczach czytelników. Pójdę więc dalej i ustalę także jego nazwisko. Czasem w takich sprawach wystarcza uważna analiza łatwo dostępnego i wielokrotnie już przepracowanego przez innych źródła. W moim przypadku jest to protokolarz miejski zwany Czerwoną Księgą Mysłowic, którego wersję książkową nabyłem w roku jej wydania przez ś.p. Antoniego Piwowarczyka. Otóż z tegoż źródła z epoki dowiedziałem się, że w latach 1591-1601 toczyły się przed mysłowicką radą miejską procesy spadkowe dotyczące wójtostwa dziedzicznego (nota bene dom wójtostwa stał od czasów lokacji i stoi nadal obok kościoła mariackiego; jest on najstarszym nie-kościelnym i nie-dworskim budynkiem murowanym w Mysłowicach wzniesionym w 1808 roku [patrz: załącznik nr 1 do karty ewidencyjnej zabytku: Ratusz w Mysłowicach ul. Powstańców 1]; przedziwnym jednak trafem nie znalazł się on do tej pory ani w państwowym rejestrze zabytków, ani w gminnej ewidencji zabytków, mimo, że w tych spisach widnieje wiele młodszych od niego obiektów, np. pobliska szkoła parafialna). Spadek, o którym mowa, pozostawił swoim kilkorgu dzieciom dziedziczny wójt mysłowicki Wojciech Fołtyn. W posiadanie wójtostwa po śmierci rzeczonego Wojciecha - którą datuję na rok ok. 1590 - wszedł szlachetnie urodzony Piotr Wysocki. Musiał jednak z tego tytułu spłacić spadkobierców ostatniego wójta dziedzicznego. Przy spłacie nie obeszło się bez wątpliwości i sporów, które zostały ostatecznie wyjaśnione i zażegnane dopiero po 11 latach, to jest w 1601 roku.

Skoro więc ostatnim wójtem dziedzicznym - czyli potomkiem zasadźcy Johanna - był Wojciech Fołtyn, to znaczy, że nazwisko Fołtyn było także nazwiskiem zasadźcy. Skoro zaś zasadźca był Niemcem, to również jego nazwisko (być może pierwotnie funkcjonujące jako przezwisko osobiste, odziedziczone następnie przez najstarszego syna) również musiało być niemieckie. I rzeczywiście tak było. Co prawda polonizująca litera "ł" w słowie "Fołtyn" może kogoś mylić, ale mnie nie zmyliła. Intuicyjnie wyczułem, że Fołtyn w pierwotnej wersji musiało brzmieć Foltin. To niemieckie nazwisko pochodzi od rzymskiego imienia Valens oznaczającego "zdrowy"/ "energiczny". Było i jest popularne, czy wręcz pospolite w krajach kultury łacińskiej, w różnych jego odmianach (w Polsce np. jako Wałęsa). Z tego też powodu możemy rozsądnie założyć, że Johann Foltin nie był szlachcicem lecz mieszczaninem (lub co bardziej wątpliwe - wolnym chłopem).

Znając już pełne personalia zasadźcy Mysłowic na prawie magdeburskim przydać mu jeszcze muszę - przez wzgląd na czytelnika przyzwyczajonego do średniowiecznych konstrukcji nazewniczych typu Grzegorz z Mysłowic czy Stanisław Salamon z Benedyktowic - miejscowość pochodzenia.
Z pomocą przyszła mi w tej kwestii internetowa mapa nazwisk w Niemczech. Wynika z niej, że największe zagęszczenie osób o nazwisku Foltin występuje w czterech powiatach zachodnich i południowych Niemiec. Zagęszczenie zaś danego nazwiska na określonym terenie posiada zwykle korzenie sięgające daleko w przeszłość. Szkopuł jednak w tym, że nie wiadomo, który powiat wybrać, skoro są aż cztery możliwości. 
Na szczęście opracowania historyczne dostarczyły mi informacji o tym, że koloniści niemieccy byli w XIII wieku ściągani na Śląsk ze wschodnich i południowych Niemiec, a dokładnie z Turyngii, Miśni, Saksonii, Górnego Palatynatu i Bawarii. Otóż dwa ze wspomnianych wyżej powiatów leżą właśnie na terytorium Wolnego Państwa Bawarskiego (niecodzienna nazwa jak dla landu, ale Bawarczycy mają tradycyjne zapędy do niezależności). Nie dość na tym - ponieważ jeden z nich według mnie całkowicie odpada, to znaczy powiat monachijski. Monachium jest bowiem wielką metropolią multi-kulti. Dlatego Folitnowie mogli zjechać do bawarskiej stolicy zewsząd i wcale nie być jej pierwotnymi mieszkańcami. Zostaje więc jako jedynie możliwy do zaakceptowania powiat Landsberg am Lech (Landsberg nad Lechem). Stolicą tego powiatu jest miasto o tej samej nazwie, które otrzymało prawa miejskie w XIII w., już wcześniej będąc ważną osadą targową przy zamku książęcym, kontrolującym przeprawę przez rzekę Lech. Wniosek nasuwa się sam.

Podsumowując: mam nadzieję, że czytelnik przyzna mi rację, iż bawarski mieszczanin Johann Foltin z Landsbergu nad Lechem jako budowniczy miasta Mysłowice i jego pierwszy dziedziczny wójt w latach ok. 1280-1300 jest postacią dużo ciekawszą niż jakiś zasadźca - bezimienny i nikomu nie znany. Co więcej - można też słusznie założyć, że wszyscy koloniści, czyli pierwsi mieszczanie mysłowiccy, pochodzi z tego samego powiatu, a może i tego samego miasta co Johann. 

Imię naszego bohatera (po polsku Jan) może też w moim przekonaniu dać odpowiedź na pytanie skąd się wziął herb miasta, przedstawiający głowę św. Jana Chrzciciela. Otóż Mysłowice mają taki, a nie inny herb, ponieważ zasadźca miasta miał na imię Johann, a  co za tym idzie - święty Jan był jego osobistym patronem chrzcielnym. To byłaby druga, niezależna od pierwszej (imię wnuka po dziadku) przesłanka do uznania, że imię zasadźcy zostało przeze mnie ustalone prawidłowo. 

Mogę się również założyć o rację (choć w przypadku braku źródeł słowo "zakład" jest jedynie figurą retoryczną), że Johann Folitn dokonał prawno-rytualnego wytyczenia granic miasta w dzień św. Jana Baptysty, to jest w poniedziałek, 24 czerwca 1280 r. Wczesnym rankiem wyruszył z gęstych zarośli nad brzegiem Przemszy w towarzystwie mierniczego, pozostałych osadników z Landsbergu oraz pierwszego plebana Hunolda, mianowanego przez biskupa krakowskiego Pawła z Przemankowa na okoliczność powstania miasta i parafii. W tej grupie znajdował się także potomek Mysła, jako lokalny właściciel gruntowy oraz być może pełnomocnik księcia Władysława Opolskiego. Grupa delimitacyjna pięła się powoli w górę strumienia zwanego Strugą (wypływającego ze źródła w pobliżu szczytu góry Maazego), przystając w każdym punkcie załamania granicy i sypiąc kopczyk. W pierwszej kolejności usypano kopczyk w miejscu przyszłej Bramy Krakowskiej. Następnie Johann, ksiądz Hunold i inni rozpoczęli dalszą marszrutę, po łuku dochodząc do dzisiejszej ulicy Wałowej, gdzie postanowiono jednomyślnie wznieść wał drewniano-ziemny, ze względu na to, że ten odcinek granicy nie miał naturalnych walorów obronnych. Dalej grupa ruszyła po łuku w dół zbocza Mazynbergu sypiąc po drodze kopczyk w miejscu przyszłej Bramy Bytomskiej i dochodząc do drewnianej palisady zwanej "pańską bronką", która otaczała gródek rycerski potomków Mysła. Tutaj nie sypano już kopców, ponieważ palisada była wystarczającym rozgraniczeniem obszaru dworskiego i miejskiego. Ta swoista procesja doszła jednak dzisiejszą ulicą Wierzbową aż do brzegu Przemszy, aby pełnemu obejściu granic stało się zadość. 
"Czerwone słońce stało już nisko nad falami rzeki, kiedy to szlachetny rycerz Wojsław Mysłowic zaprosił utrudzonych założycieli miasta w gościnę do grodu, racząc ich obficie mięsiwem, kaszą i piwem...." (fikcyjny fragment nigdy nie napisanej kroniki Civitas Misloviensis).

Remigiusz Garbiec, 26 czerwca 2016 r. 

P.S. Dygresja poza głównym artykułem dotycząca jednego z dzieci Wojciecha Fołtyna. 
Otóż ostatni dziedziczny wójt Mysłowic miał synów zwanych według protokołów Adamem Szczuckim wójtowiczem oraz Janem Wójtowiczem. W pierwszym przypadku - słowo "wójtowicz" znaczy tyle samo co "syn wójta", ale w drugim zdaje się już pełnić rolę nazwiska. Możemy mieć tu więc do czynienia ze zmianą nazwiska rodowego przez jednego z Fołtynów. Jeśli tak rzeczywiście się stało, a Jan Wójtowicz miał potomków, którzy żyją w Mysłowicach do dziś, to może się okazać, że są oni jednocześnie potomkami zasadźcy miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz